Niezła gra i... wysoka porażka. Tak krótko można scharakteryzować czwartkowy sparing juniorów młodszych pszczyńskiej Iskry, którzy na boisku Piast w Pszczynie podejmowali zespół Podbeskidzia Bielsko-Biała. Po raz kolejny okazało się, że nie ważny jest styl, ale to co w sieci.

Iskra mecz z Podbeskidziem rozpoczęła bardzo dobrze. Już w drugiej minucie ładną akcję Cimała-Żemła uderzeniem zakończył ten drugi, a do odbitej przez bramkarza piłki dopadł Jaworski i było 1:0.

Gospodarze wyraźnie poszli za ciosem i w kolejnych dwóch akcjach prowadzenie powinien podwyższyć Cimała, ale zabrakło mu zimnej krwi. Swoje umiejętności strzeleckie zaprezentował z kolei Żemła, który w 10 minucie z 16 metrów uderzył idealnie przy słupku podwyższając wynik.

Podbeskidzie pierwszy raz w polu karnym Iskry gościło w 14 minucie i to od razu skutecznie. Z łatwością trzech pszczyńskich defensorów minął napastnik z Bielska i ulokował futbolówkę w siatce obok bezradnego Spiałka.

Iskra niezrażona tym faktem nadal atakowała. 180 sekund później świetnie z głowy uderzał Żemła, ale dobrą interwencją popisał się bramkarz, który z trudem sparował piłkę na rzut rożny. Po tym stałym fragmencie gry nieco precyzji zabrakło Nowakowi, bowiem po jego uderzeniu piłka otarła się tylko o poprzeczkę.

Pierwsze półgodziny zatem należały do Iskry, ale w 38 minucie to goście byli już na prowadzeniu. Najpierw niepewne i zbyt krótkie wybicie defensorów Podbeskidzie łatwo zamieniło na druga bramkę, a następnie dośrodkowana z rzutu wolnego piłka spadła za plecy pszczyńskich obrońców i było 2:3. Na domiar złego tuż przed przerwą zupełnie pogubiła się defensywa. Łatwa strata w środku boiska i szybka kontra gości przyniosła gola numer cztery.

Na drugą odsłonę Iskra wyszła znowu zmotywowana. W 45 minucie szybszy od bielskich obrońców był Cimała, który będąc w cztery oczy z bramkarzem zmniejszył dystans do jednej bramki. Po chwili swoją szansę miał Grzegorz Sobek, ale bramkarz spisał się bez zarzutów.

Wydawało się, że pszczyńska drużyna powalczy o korzystny wynik. Niestety fatalna gra w tyłach szybko zweryfikowała ten pogląd. W 48 minucie po stracie w tyłach Bryła nie miał szans w sytuacji sam na sam, a w 52 minucie błąd w kryciu i po rzucie rożnym niepilnowany zawodnik Podbeskidzia podwyższa głową na 3:6.

Gra gospodarzy ożywiła się ponownie w 56 minucie. Wówczas akcję Cimały z bliskiej odległości głową wykończył Wojciech Dragon. Od tego momentu Iskra praktycznie nie schodziła z połowy rywala. Choć 100% okazji bramkowych nie było to pszczyńska ekipa długo utrzymywała się przy piłce i kilka razy mogła zminimalizować straty.

Goście przeczekali jednak napór Iskry i sami w 72 minucie podwyższyli wynik. Jakby tego było mało cztery minuty później po serii błędów w tyłach Podbeskidzie dobiło pszczyńskich juniorów.

Niezła gra w środku pola i ofensywie przyniosła 4 gole, niestety fatalna postawa w grze obronnej zaowocowała stratą aż 8 goli. I cóż z tego, że to Iskra prowadziła grę, cóż że długimi momentami nie schodziła z połowy rywala. Podbeskidzie zagrało konsekwentnie i przede wszystkim bardzo skutecznie i wygrało. Progres w grze jednak widać, ale czasu na wyeliminowanie błędów przed startem wiosennych rozgrywek pozostaje niestety coraz mniej...



MKS Iskra Pszczyna - BBTS Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:8 (2:4)
bramki: 1:0 Łukasz Jaworski (2.), 2:0 Kamil Żemła (10.), 2:1 (14.), 2:2 (24.), 2:4 (40.+2), 3:4 Mateusz Cimała (45.), 3:5 (48.), 3:6 (52.), 4:6 Wojciech Dragon (56.), 4:7 (72.), 4:8 (76.)

MKS Iskra Pszczyna zagrał w składzie:
Mateusz Spiałek (41. Tomasz Bryła), Jakub Szromczyk, Mateusz Dragon, Mariusz Stryczek (58. Grzegorz Góralczyk), Tomasz Mikołajec, Łukasz Jaworski (41. Grzegorz Sobek), Radosław Operchalski, Tomasz Cempura, Kamil Żemła, Mateusz Cimała (73. Kamil Czerwiński), Rafał Nowak (55. Wojciech Dragon).

Andzejek