W sobotnie przedpołudnie na boisku w Rudzie Śląskiej gościła drużyna Iskry. Wszystko co najważniejsze dla wyniku spotkania rozegrało się w ostatnich 10 minutach.

To nie był wielki mecz w wykonaniu Iskry. W pierwszej odsłonie podopieczni Roberta Gąsiora dominowali w środku boiska, ale im bliżej bramki gospodarzy tym trudniej było coś zrobić. Co prawda kilka razu udało się znaleźć w dogodnej sytuacji, ale albo brakowało zdecydowania, aby uderzyć na bramkę, albo strzały mijały cel lub na ich drodze stawał bramkarz.

Urania rzadziej gościła pod bramka Iskry, ale gdy już to czyniła zawsze było groźnie. Do przerwy jednak nie padła żadna bramka.

Poziom drugiej odsłony też nie zachwycił, ale przyniósł bramki, na które kibice musieli jednak poczekać aż do 82 minuty. Na prowadzenie wyszli gospodarze, którzy pewnie wykorzystali jedenastkę. Iskra szybko jednak wyrównała stan rywalizacji, kiedy do zagranej przez Kanię z narożnika boiska piłki dopadł Noga i głową skierował ją do siatki.

Remis jednak nie zadowalał, żadnej ze stron toteż nie może dziwić, że im bliżej końcowego gwizdka tym bardziej otwarty był meczu. Na cztery minuty przed końcem spotkania Urania wyszła z kontrą, która powinna zakończyć się golem, ale zawodnik gospodarzy fatalnie przestrzelił z 10 metra praktycznie do pustej bramki.

W końcówce sposób na bramkarza Uranii wreszcie znalazł Zawadzki (wcześniej dwukrotnie miał podobne sytuacje), który w najważniejszym momencie meczu zachował najwięcej zimnej krwi i w sytuacji sam na sam posłał piłkę pod dalszy słupek, zapewniając przyjezdnym trzy punkty.



GKS Urania Ruda Śląska - MKS Iskra Pszczyna 1:2 (0:0)
bramki: 1:0 Zalewski (82.-rzut karny), 1:1 Piotr Noga (84.), 1:2 Tomasz Zawadzki (90.)

MKS Iskra Pszczyna zagrał w składzie:
Wojciech Morkisz, Piotr Noga, Mateusz Żelazo, Kamil Komraus (46. Szymon Kania), Kamil Kułagowski, Mateusz Witek, Łukasz Mąka (77. Andrzej Żur), Michał Wiera (83. Kamil Pustelnik), Tomasz Leszczyński, Tomasz Zawadzki, Dariusz Kot.