fot. Andzejek
Twarde warunki postawili gracze z Rudy Śląskiej juniorom młodszym pszczyńskiej Iskry. W meczu 17 kolejki Regionalnej Ligi Juniorów gospodarze byli jednak wystarczająco skuteczni aby po końcowym gwizdku cieszyć się z pewnej wygranej.
Pierwszą groźna akcję w sobotnim meczu stworzyli jednak gracze Uranii. Ale uderzenie z rzutu wolnego z około 18 metrów minęło słupek pszczyńskiej bramki. Początkowo Iskra próbowała długo rozgrywać piłkę w defensywie i uruchamiać dalekimi podaniami napastników. Tak tez się stało w 8 minucie. Szromczyk przerzucił piłkę z prawej strony boiska na lewą i choć nie opanował jej w polu karnym Wdowiak, to futbolówkę przejął Żemła minął obrońcę i posłał piłkę do siatki przy krótkim rogu. Warto odnotować, że pomocnik Iskry uderzył prawą nogą.
Iskra poszła za ciosem. Cztery minuty później wzdłuż linii pola karnego z piłką dwóch obrońców minął Operchalski, zagrał na 10 metr do Jaworskiego, a ten miał sporo czasu aby przyjąć piłkę i skierować ją do siatki obok bramkarza.
Zanim goście otrząsnęli się z drugiej bramki przegrywali już 3:0. Tym razem na linii 16 metra piłkę opanował Wdowiak i przymierzył spokojnie tuż przy prawym słupku.
To miał być knockdown dla rywali, ale o dziwo od tego momentu gracze Uranii zaczęli walczyć. Sporo biegali, utrudniali rozgrywanie piłki. Swoje robiła też wysoka temperatura powietrza, Gospodarze starali się też szanować piłkę. Im dłużej trwał jednak ten pojedynek, tym piłkarze z Rudy Śląskiej stawali się groźniejsi. W 25 minucie strata w środku boiska o mało nie zakończyła się golem. Sam na sam z Bryła wyszedł jeden z piłkarzy gości, ale naciskany przez pszczyńskiego golkipera trafił w słupek, a dobitkę zablokowali obrońcy. Do przerwy udało się więc utrzymać trzybramkowe prowadzenie.
Drugie 40 minut lepiej rozpoczęli gracze Iskry, ale byli nieskuteczni. Najpierw ładnie Wdowiaka w polu karnym dostrzegł Nowak, ale napastnik Iskry w ostatniej chwili został zablokowany. 120 sekund później przed szansą stanął "Rafus", ale przegrał pojedynek w cztery oczy z bramkarzem rywali. Podobnie jak to miało miejsce przed przerwą także i tym razem goście z czasem zaczęli łapać właściwy rytm gry.
Gospodarze nie rozgrywali najlepszych zawodów, ale kontrolowali mecz. Nawet częste straty w środkowej strefie boiska szybko naprawiane były przez defensorów. Urania coraz lepiej zaczynała grać piłką i wtedy? padła bramka na 4:0. Bez krycia został Nowak i z 20 metrów uderzył ładnie ponad wysuniętym na 5 metr bramkarzem i wpakował piłkę tuż przy dalszym słupku.
Wynik był zatem pod kontrolą. Choć gra pszczyńskiej ekipy wciąż pozstawiała sporo do życzenia, a rywale ambitnie walczyli to jednak gracze Uranii popełniali proste niewymuszone błędy w linii defensywnej.
W 68 minucie przed utratą bramki Iskrę uratował Bryła, który odbił piłkę w sytuacji jeden na jeden z piłkarzem Uranii.
Końcowe fragmenty meczu należały ponownie do Iskry. W 75 minucie ładną akcję Cimaly mógł golem sfinalizować Sobek, ale stojąc na 10 metrze przeniósł piłkę ponad bramką. Co się jednak odwlecze... cztery minuty później dobrą wrzutkę w pola karne posłał Żemła, z piłką minął się obrońca, a Sobek z konta posłał do siatki piłkę między nogami bramkarza. Kilkadziesiąt sekund później niemal identyczna sytuacja tyle tylko, że tym razem centrował Witoszek, z piłką minął się bramkarza, a Sobek skierował ją do pustej bramki z najbliższej odległości.
MKS Iskra Pszczyna - Urania Ruda Śląska 6:0 (3:0)
bramki: 1:0 Kamil Żemła (8.), 2:0 Łukasz Jaworski (12.), 3:0 Dawid Wdowiak (15.), 4:0 Rafał Nowak (65.), 5:0 Grzegorz Sobek (79.), 6:0 Grzegorz Sobek (80.)
MKS Iskra Pszczyna zagrał w składzie:
Tomasz Bryła, Jakub Szromczyk (40. Adam Grzechnik), Mateusz Dragon, Szymon Witoszek, Tomasz Mikołajec, Łukasz Jaworski (50. Mateusz Cimala), Tomasz Cempura (60. Grzegorz Sobek), Radosław Operchalski (40. Mariusz Stryczek), Kamil Żemła, Rafał Nowak, Dawid Wdowiak. Trenerzy: Artur Zemlak, Sebastian Kamiński.
Andzejek